środa, 26 września 2012

11.



Dwa dni później, dziewczyna odprowadziła Torresa na lotnisko, na jego prośbę. Już załatwiła sobie u przełożonego urlop trwający od jedenastego czerwca do piętnastego lipca. Mogła być przez całe Mistrzostwa Świata w RPA. W duchu cieszyła się cholernie, na myśl, że to właśnie ona została wybrana na podróż z Fernando do Afryki. Nie wiedziała czym tak właściwie sobie zasłużyła, ale była wdzięczna Bogu, że dostała taką szansę.
- Będę tęsknił, wiesz? – powiedział Nando i spojrzał na dziewczynę, która była zamyślona i patrzyła przed siebie. Pomachał jej ręką przed twarzą, tym samym zwracając jej uwagę na siebie.
- Coś mówiłeś? – spytała jak się ocknęła z przemyśleń.
- Że będę tęsknił – zaśmiał się i objął ją ramieniem. Tak przy ludziach. Nie bał się reakcji innych. Właśnie zaczynał życie na nowo. Lada chwila miał być w Anglii, by zabrać ukochaną córeczkę,która była oczkiem w jego głowie. Miał się rozwieść ze swoją żoną… Żoną, jak to teraz dziwnie brzmi. Kiedyś wywoływało u niego to ogromną radość i dumę, a teraz? Nic nie czuł. Nawet żadnego zobowiązania w stosunku do Olalli.
- Tak, ja też – uśmiechnęła się blondynka i spojrzała wprost w brązowe tęczówki piłkarza.  – Chyba już musisz iść – powiedziała, słysząc głos dochodzący z megafonu, który wzywał pasażerów lotu do Anglii na ostatnią kontrolę.
Ten tylko przytaknął i wypuścił głośno powietrze.
- Pamiętaj, dzwoń o każdej porze. – powiedziała dziewczyna i ostatni raz przytuliła się  do piłkarza.
-Oczywiście. – pocałował ją delikatnie w usta i udał się w stronę kontroli. Nie obchodziło go to, że każdej chwili ktoś mógł zrobić mu zdjęcie i zrobić z tego aferę ,która nadawała się na pierwsze strony gazet.
Odwracał się kilka razy, uśmiechając się do niej. Był szczęśliwy, że będzie miał do kogo wrócić. Kiedy blondynka była przy nim, czuł spełnienie. Nie musiała nic mówić ani robić. Sama jej obecność dawała Torresowi szczęście. Czy to nazywa się prawdziwa i jedyna miłość?
Pomachała mu ostatni raz a kiedy zniknął w poczekalni, podeszła do wielkiego okna i czekała, aż jego samolot wystartuje. 
Po niespełna czterdziestu minutach, widziała piłkarza jak udaje wprost do samolotu. Dostrzegła, że odwrócił się i starał się ją znaleźć w którymś z okien. Ona nie zrobiła nic, by go zauważyła. Chciała by wsiadł, a ona była dumna, że dla kogoś stała się ważną osobą.
Bo co innego mogła pomyśleć po tym pocałunku na pożegnanie? Po tym ciągłym odwracaniu się i słodkim uśmiechaniu? Czuła, że była dla niego kimś więcej niż przyjaciółką.
Kiedy samolot zaczął kołować na pasie, dziewczyna zaczęła odchodzić od okna i zaczęła się kierować w stronę wyjścia z terminalu. Wzięła taksówkę i pojechała do szpitala, w którym miała zacząć swoją zmianę.

***

- Witaj Anglio – powiedział pod nosem, jak znalazł się na angielskim lotnisku. Wziął swój mały bagaż i udał się do taksówki, która stała przed terminalem. Po niespełna półgodzinnej jeździe był już pod domem…A w zasadzie już byłym domem. Nie mieszkał w nim od jakiegoś czasu. Wyszedł z taksówki, płacąc kierowcy, który po chwili już zniknął z ulicy. Wziął głęboki wdech i powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi. Wszedł bez żadnego pukania czy dzwonienia dzwonkiem. Zostawił swój bagaż w przedpokoju i rozejrzał się po domu.
Usłyszał płacz swojej córeczki. Wszedł na górę i wziął małą na ręce, która od razu się uspokoiła.
- Co ty tu do cholery robisz?! – warknęła na niego jego Olalla, próbując zabrać mu Norę.
- Nie wyrażaj się tak przy mojej córce – powiedział spokojnie, nie oddając dziewczynki.
- Będę się wyrażać tak jak mi się zachce. To też moja córka!– fuknęła – Czego tu chcesz?!
- Przyszedłem zabrać Norę. Zamieszka ze mną – odpowiedział i zaczął pakować rzeczy  córki do torby, którą wyjął z szafy.
- Nie zabierzesz mi jej! – wrzasnęła. Fer tylko westchnął i włożył córeczkę do łóżeczka by móc  kontynuować pakowanie. – Rozwodu też ci nie dam!
- Dasz, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Papiery są już w drodze, do końca tygodnia powinnaś dostać list polecony. Radzę ci to zrobić dobrowolnie, bo nie mam sił na zmuszanie cię do podpisywania papierów po terminie – Nando, wciąż był spokojny.  Nie patrzał na swoją żonę… byłą żonę, tylko wciąż pakował ubranka swojego dziecka.
- Zabieram Nore do Hiszpanii, potem do Austrii, a następnie do RPA, na Mistrzostwa -  dopowiedział i wziął dziewczynkę na ręce, zaś w drugiej ręce trzymał torbę z ubrankami córki. -  A po Mistrzostwach widzimy się w sądzie. Do zobaczenia – wyszedł, zostawiając Olallę w niemałym osłupieniu i zdziwieniu.
- Zostanie ze mną ty cholerny piłkarzyku! – wrzasnęła za nim. Echo roznosiło się po całej ulicy. Fer nie przejmował się tym. Wiedział, że nie zamieszka już w tej okolicy, jak będzie musiał wrócić do Anglii na treningi klubowe.

I tak oto rozpocząłem nowy etap w swoim życiu. Rozpoczynając go wojną ze swoją jeszcze żoną.
________
i mamy jedenastkę :) 6 i epilog...
po drugie, ukończyłam prace nad opowiadaniem o Ramosie! ^^ <tak wiem, cieszycie się razem ze mną xD)
no i to na dziś to chyba tyle...
pozdrawiam i do następnego :*

8 komentarzy:

  1. swietny rozdzial :> dobrze ze fer zabral Nore do siebie. Teraz juz powinno byc wszystko w porzadku :> pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no druga jestem ;) Notka wspaniała.. Dobrze że Fer tak się zachował przy Ollali. już nie umiem sie doczekac ich wspólnego wyjazdu do RPA xd oczywiście czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na więcej :3 Tak mnie to wciąga i tak trzyma w napięciu :D mam nadzieję na Happy End'a :D

    OdpowiedzUsuń
  4. muszę przyznać, że rozdział jest świetny! pożegnaie Rity i Fernando była bardzo słodka! widać, że to już nie przyjaźń, a coś więcej. Torres ma już wygraną. Ollaya od razu wydała mi się jakaś dziwna. czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pocałował ją. O ja cie sunę :D Dobra, teraz przeczytam to jeszcze raz, i będę sobie wyobrażać że jestem Ritą. *______* Czekam na nn . < 3

    OdpowiedzUsuń
  6. miłość kwitnie :) szczęcia im życze. A ta Olalla niech nie podskakuje
    zapraszm na nowy rozdział na stay--forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nooo, no. Pocałował ją *-* Jak słodko. I dobrze, że Nando nie patyczkował się z Olallą i zabrał tak po prostu małą. Czekam na więcej ;) Możesz informować mnie na gg o nowościach ? (nr. 2744736)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, wweszłam przez przypadek, ale nie żałuję, uwielbiam Torresa, dlatego ciesze się, że to opowiadanie jest właśnie o nim, szkoda tylko, że tak póżno tutaj trafiłam, ale to zawsze coś :D
    Widać, że Fernando chce na nowo ukladać swoje życie, mam nadzieję, że Olla nie wejdzie im w paradę, a coś czuję, że może tutaj jeszcze niezle namieszać.
    Pozdrawiam i wolnej chwilce zapraszam do siebie:
    http://www.snare--in--love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń