Kiedy wróciłam do domu
po tym z pozoru zwyczajnym dniu, zaczęłam się sama do siebie uśmiechać. Czemu?
Otóż, poznałam dziś naprawdę przystojnego piłkarza, a to co dzień się nie zdarza. Zaliczam ten dzień do nowej kategorii
pod nazwą ‘ niezwykłe dni’. No cóż. Pewnie to ‘ mam nadzieję, że do zobaczenia’
skończy się jak zawsze – czyli niczym. On chyba nawet nie ma czasu by spojrzeć
na taką mnie, a co dopiero się umówić. Z
resztą, co ja w ogóle bredzę? Nie wiem nawet czemu o nim myślę i tworzę jakieś
nierealne historyjki. Ale nie… W sumie mam wytłumaczenie. Może to dlatego, że
wszystkie pielęgniarki w izbie przyjęć, które były w holu, zaczęły mówić, że
wpadłam mu w oko, zaraz po tym jak zobaczyły jak się ze mną żegna i wychodzi,
spoglądając na mnie. Nigdy nie mogłam zrozumieć chłopaków i teraz również nie
zamierzam. Położyłam się na kanapie, jedząc moje ulubione waniliowo-czekoladowe
lody i oglądając jeden z najlepszych dramatów wojennych, który ubóstwiam odkąd
go tylko zobaczyłam. Koło mnie leżał mój kochany królik – po prostu Misiek, który
dotrzymywał mi towarzystwa odkąd poszłam na studia. Odłożyłam pucharek z lodami
na stół i dalej oglądałam film.
Rita.
***
- W szpitalu poznałem
naprawdę śliczną lekarkę… To znaczy praktykantkę. Była bardzo miła i nawet jak
mi zszywała tą brew to nic nie bolało – powiedziałem do Villi, do którego od razu
jak tylko wróciłem ze szpitala do domu.
Od jakiegoś czasu mam
problem z kobietami. Żadna z tych które poznałem nie zainteresowała mnie w
jakikolwiek sposób. Ale ta praktykantka była inna…Zupełnie inna od tych
wszystkich…
- Stary, mówiłem, że jak chwilę poczekasz to
znajdziesz jaką fajną… Cierpliwości. – powiedział do mnie David.- Wiesz, że
wygraliśmy mecz z Portugalią? Trzy do jednego!
Ucieszyłem się tak jak David. Trzeba
przyznać – jeden gol był mój! Potem dostałem z łokcia od Ronaldo… Będę mu chyba
za to dziękował do końca życia! Oczywiście żartuję. Nie ma to jak wygrać na
swojej ojczystej ziemi.
Teraz mam miesiąc wolnego. Żadnych rozgrywek
klubowych, narodowych. Muszę to jakoś wykorzystać, nie tylko odpoczywając przed
telewizorem. Co jak co ale ja do spokojnych nie należę. Znając siebie nie da mi
spokoju ta praktykantka. Myślami będę przy niej, choć widziałem ją tylko raz!
Coś się ze mną dzieje i nawet nie wiem co.
Jak nabiorę sił, by stawić czoła Olalli, pojadę do córki.
- Jesteś ty tam? – spytał David. Zapomniałem
o tym, że rozmawiam z nim przez telefon – Słyszałeś co do ciebie powiedziałem?
- Tak, tak. Słyszałem, cieszę się strasznie.
–od razu odpowiedziałem.
- Ronaldo dostał żółtą kartkę za to, że cię
tak sfaulował. Swoją drogą, dobrze się czujesz? Nie masz jakiegoś wstrząśnienia
czy coś? – spytał. Jaki on troskliwy.
- Nie, nie mam. Zanim Rita mi zszyła ranę,
skierowali mnie na prześwietlenie i nic nie wyszło. Więc jest dobrze.
-A więc Rita się nazywa… Co zamierzasz teraz robić, przez ten wolny
miesiąc? – spytał, kiedy właśnie szedłem do lodówki, by przygotować sobie coś
do jedzenia.
- Nie wiem. Może w połowie miesiąca, pojadę
odwiedzić córkę…– odpowiedziałem. Tym razem szczerze. Nie wiem co robić. Czy
cokolwiek zrobić w sprawie tej praktykantki.
- Olalla nie będzie zadowolona… - skwitował
Villa
- Ma problem, kocham Norę i nie zamierzam
usuwać się w cień, bo Olalla tak chce. Zniszczyła nasz związek, a ja chce mieć
tylko kontakt ze swoją córką.
- Jasne, to normalne… A byliście tacy
zgodni. Nadal nie rozumiem, dlaczego Olalla puściła się z tym prawnikiem…
- Nie chce do tego wracać. – powiedziałem
smutno.
- Rozumiem, przepraszam. Do usłyszenia
później – odpowiedział Villa i się rozłączył.
Wracanie do przeszłości było dla mnie
trudne. Zgadza się. Rozstałem się z Olallą, bo ta zdradziła mnie z jakimś
prawnikiem. A ja tylko wróciłem wcześniej do domu…
Fernando.
_______
dzisiaj nadszedł czas na narrację pierwszoosobową :)
Mam nadzieję, że jakoś Wam się spodobał ten odcinek :)
Do następnego! :*
świetny rozdział :> Nie lubie tej Ollali i mimo, że nie lubie Torresa to mu współczuje . cięzko ma chłopak. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFajny rozdział ;) Widać,że Rita spodobała się Nando ;) Teraz tylko trzeba czekać na ich kolejne spotkanie ;)
OdpowiedzUsuńA Fer ma rację, kocha córkę i ma prawo ją odwiedzić i Olalla powinna się na to zgodzić.
Czekam na kolejny rozdział :)
P.S. mogłabyś wyłączyć anytspama? ;D
zapraszam na pierwszy rozdział: http://amor--sin--fronteras.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń~Twój rozdział jak zwykle fajny i interesujący, czekam na ich kolejne spotkanie, a Torres cudowny ojciec :)
Uuu, przerąbane, ci powiem. No ale nie wiem, co ta Olalla odpierdziela. Jego córka? No tak! Przecież ma prawa... :( No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńHah Fernando zdradzony przez Olallę? w realu byloby to raczej mało prawdopodobne ;) widzę, że nasza dwójka cały czas o sobie myśli. Będzie coś z tego ;-)
OdpowiedzUsuńJaki on troskliwy.(ha ha najlepzy fragment...;**
OdpowiedzUsuń