niedziela, 22 lipca 2012

1.


Pewnego zimowego dnia, kiedy to coraz wcześniej zapadała ciemność na ulicach, w jednym z barcelońskich  szpitali, młodej praktykantce na ostatnie minuty praktyk tego dnia trafił się  pacjent z rozciętą rana brwi. Lekarz, którego jest podopieczną  zlecił jej tą ‘robotę’ z racji tego że sam musiał iść na blok operacyjny. Ufał jej w tym fachu, ponieważ nie raz zszywała podobne rany i pacjenci nie skarżyli się na praktykantkę a wręcz przeciwnie – zachwalali, że jest miła i delikatna w tym co robi. Wzięła kartę nowoprzyjętego, która była już w większości uzupełniona przez pielęgniarkę i lekarza prowadzącego. Udała się do Sali, gdzie znajdował się niekoniecznie nagły przypadek.
- Witam, jestem Rita  Cortez, praktykantka. Będę panu zszywać ranę – zakomunikowała od razu jak weszła do pomieszczenia. Uśmiechnęła się, pokazując rząd  śnieżnobiałych zębów.
Zobaczyła dość przystojnego, młodego faceta siedzącego na łóżku z zaschniętą krwią przy prawym oku. Ubrany był w strój piłkarski.
- Miło mi, Fernando Torres  - przedstawił się pacjent i odwzajemnił uśmiech.
Ona zerknęła na kartę. Spojrzała na rok urodzin i nie mogła uwierzyć…
‘ To ten Fernando Torres!

Od razu wiedziała kto to jest, lecz wolała się upewnić sprawdzając datę urodzin.
Odłożyła kartę  na łóżku, obok pacjenta i zaczęła zakładać jednorazowe, gumowe rękawiczki. Bezpieczeństwo to podstawa!
Zbliżyła do siebie wózek oddziałowy na którym znajdowały się różnej wielkości igły, nici do zszywania jak i waciki i woda utleniona.
- Trochę pana zaboli. Najpierw wyczyszczę ranę, a potem zacznę zszywać. - znów zakomunikowała i się uśmiechnęła perliście.
Wzięła do ręki wacik i wodę utlenioną. Tym drugim polała ranę młodego mężczyzny, który syknął i zamknął oczy. Po chwili zaczęła wycierać ranę wacikiem. Kiedy już była pewna że rana jest czysta, odłożyła na wózek rzeczy i do rąk wzięła nie za dużą igłę z nitką.
- Teraz trochę zaboli… Ale tylko przez chwilę. – znów posłała mu uśmiech i zanim on zaczął odwzajemniać zrobił kwaśną minę. Zabolało, ale faktycznie, tylko przez chwilę.
- Jak to się stało, panie Torres? – spytała, delikatnie i precyzyjnie zszywając.
- Dostałem bardzo mocno z łokcia od przeciwnika – zaśmiał się na samą myśl o tej sytuacji na boisku podczas dzisiejszego meczu.
- To musiało boleć. Nie mogli  zszyć tego panu w karetce? Przecież większość  ambulansów jest wyposażona w takie rzeczy.
- Powiedzieli, że nie mają akurat tego sprzętu.
- Rozumiem, a jak mecz? Wygraliście chociaż? – uśmiechnęła się brunetka.
- Jeszcze chyba trwa – zaśmiał się.

Kiedy skończyła zszywać ranę piłkarza, zdjęła rękawiczki jednorazowe i wyrzuciła je do śmietnika  na odpady medyczne. Na sam koniec przykleiła mały plaster na świeżo zszytą ranę zawodnika i uśmiechnęła się mówiąc, że już skończyła.
On tylko odwzajemnił uśmiech, dotykając dwoma palcami uszkodzonej brwi.
- Dziękuje, faktycznie nic nie bolało – odpowiedział i wstał z łóżka.
- Czyli jednak ta praca jest mi pisana – skomentowała i zaśmiała się, zerkając na niego.
On wziął z krzesła swoją bluzę kolorem podobna do reszty stroju piłkarskiego i założył.
-Mam nadzieję, że ten mecz wygracie – dopowiedziała młoda kobieta i skierowała się do drzwi wyjściowych sali.
Fernando zrobił to samo co ona. Otworzył jej drzwi jak prawdziwy dżentelmen przepuszczając ją pierwszą.
- Dziękuje – spojrzała prosto w jego czekoladowe oczy.
Kiedy oboje już wyszli z sali, Fernando  się odezwał:
- Mam nadzieję, że do zobaczenia – puścił jej oczko.
Ona się tylko uśmiechnęła pokazując rząd białych zębów i delikatnie pokiwała głową.
On wyszedł przez rozsuwane drzwi , kilkakrotnie odwracając się do niej i patrząc przez szybę, od której się oddalał z każdym krokiem, wciąż uśmiechając się pod nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz