Dziewczyna
wysiadła z autokaru, którym podróżowały żony, dziewczyny i dzieci piłkarzy.
Rita z Norą
na rękach podziwiała hotel, który w pewnością nie należał do tanich. Wzięła z
trudem walizki i jakimś cudem podeszła do hotelowej recepcji, gdzie otrzymała klucz
do pokoju. Zaznaczyła, że chciałaby, żeby pokój znajdował się tuż obok
niejakiego Fernando Torresa, ale nie chciałaby żeby dowiedział się o tym od
razu. Recepcjonista przytaknął i uśmiechnął się szeroko, dając jej klucz.
- Mógłby
ktoś mi pomóc z walizkami? – spytała, na co podszedł młody chłopak i wziął
torby.
Zaprowadził
ją pod same drzwi na drugim piętrze i odszedł, szeroko się uśmiechając.
Weszła do
pokoju i opadła na łóżko wraz z Norą która była roześmiana od ucha do ucha.
Zostawiła ją na łóżku i wyjrzała przez okno, przez które miała widok na podjazd
i wejście do hotelu. Zobaczyła podjeżdżający autokar reprezentacji Hiszpanii i uśmiechnęła się pod
nosem.
- Zrobimy
tacie niespodziankę – powiedziała do Nory, biorąc ją na ręce. Dziewczyna
zaklaskała w swoje małe rączki, tym samym zgadzając się na pomysł blondynki.
Znów
wyjrzała przez okno i zobaczyła jak ostatni zawodnicy idą w stronę hotelu.
Czyhała pod
drzwiami i nasłuchiwała kroków Nando na korytarzu. Kiedy je wreszcie usłyszała,
czekała aż wejdzie do pokoju. Jak to zrobił zadzwoniła do Torresa, mówiąc że
stoją w gigantycznym korku. Ten tylko westchnął
i odpowiedział, że czeka na nią.
Nie minęło
dziesięć minut, a Rita nie mogła wytrzymać. Musiała go zobaczyć i chociaż się
do niego przytulić. Wyszła z pokoju i zapukała do drzwi obok.
-
Niespodzianka- powiedziała jak tylko
otworzył jej drzwi. Uśmiechnął się radośnie, całując najpierw swoją córeczkę a
potem Ritę.
- Mówiłaś,
że stoicie w korku – powiedział i przesunął się w głąb pokoju, by mogła wejść.
- Wiem,
chciałyśmy zrobić ci niespodziankę – mruknęła i zamknęła mu usta pocałunkiem.
- Takie
niespodzianki to ja mogę mieć zawsze – odpowiedział i objął ją w pasie,
uprzednio biorąc od niej córeczkę i kładąc na fotelu.
*
Po przegranym pierwszym meczu w fazie
grupowej ze Szwajcarią, Fernando chodził przybity. Mówiłam mu, że następne
przejdą wręcz śpiewająco, lecz on nie reagował. Nie odzywał się do mnie, ani
nawet nie bawił się z Norą. Znikałam na
prawie całe dnie na spacery z Małą, by Fernando mógł przygotowywać się
mentalnie do kolejnego starcia. I to chyba poskutkowało, bo mecz z Hondurasem
wygrali 2:0. Wiedziałam na co się piszę i wcale nie żałuję tej decyzji. Mam już
patenty, co robić w danej sytuacji. Uczymy się nawzajem siebie. Ten wyjazd dużo
dał mi do myślenia i cieszę się, że obyło się bez jakiś większych kłótni. Z nim
się nie da kłócić. Sprawa rozwodowa z Olallą nie do końca poszła po jego myśli,
ale robił wszystko by Nora z nim została. I tak się również stało. Była
już żona Fernando protestowała w sprawie
zabrania jej praw rodzicielskich. Adwokat przedstawił dowody i przestała
utrudniać rozprawę. Mija już pół roku odkąd jestem z Fernando. Jestem z nim cholernie
szczęśliwa. Jestem z nim w ciąży. Nie wiem czy to będzie chłopiec czy
dziewczynka – chcemy sobie zrobić taką małą niespodziankę. Fernando jest tego
samego zdania. Szczerze mogę przyznać , że wreszcie moje marzenia się spełniły.
Rita.
_____
i tak oto nastąpił koniec tej historii. Oczywiście pierwotny pomysł miał być trochę inny, ale i tak jestem zadowolona. Jednym minusem, który zawsze będzie za mną chodził będą krótkie odcinki. Wiem, wiem i przyznaję się do tego.
Nie pozostaje mi nic innego, jak powiedzieć dziękuję, za to, ze ktoś to czytał. To opowiadanie nie było idealne ale miało czytelników. Dziękuję Wam bardzo, że byłyście.
Dodaje to opowiadanie, jako kolejne do tych w miarę udanych, do tych kończących pewien etap.
Zapraszam na nowe opowiadanie - o Lucasie Piazonie, gdzie już dziś będzie prolog. KLIK
Dziękuję i mam nadzieję, że do zobaczenia na innych moich opowiadaniach :)
p.s kibicujmy dzisiaj Polakom! Ja będę ich dopingować na meczu, na PGE Arenie w Gdańsku :)
i jeszcze jedno. Właśnie godzinę temu kupiłam bilet na IMPACT FESTIVAL - na dzień drugi gdzie wystąpi 30 Seconds to Mars *.*
p.s kibicujmy dzisiaj Polakom! Ja będę ich dopingować na meczu, na PGE Arenie w Gdańsku :)
i jeszcze jedno. Właśnie godzinę temu kupiłam bilet na IMPACT FESTIVAL - na dzień drugi gdzie wystąpi 30 Seconds to Mars *.*
To juz koniec ;(
OdpowiedzUsuńNie powiem to jeden z moich ulubionych blogów.
Notki zawsze cudowne...
Cieszę się że to właśnie tak się skończyło z happy endem
Mam nadzieje że opowiadanie z Piazonem i reszta też będą super xD
Szkoda, że to już koniec.. Nadrobiłam wszystkie zaległości i bardzo mi się to opowiadanie podoba :) Czekam na nowe w Twoim wykonaniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
świetny rozdział :> Szkoda, że to już koniec ale fajnie, że wszystko się ułożyło :> Oby tylko tak dalej :> Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńooo, Marsów zobaczysz, za zroszczę! :D No wiec Urugwaj, hym hym hym... są cholernie dobrzy, ale wygraliśm,y z nimi każdy mecz, trakże nie wiem... zobaczy się :D szkoda, że koniec, ale wszystko, co dobre, musi się skończyć :d Pozdrawiam! C:
OdpowiedzUsuńPodobało się, tak jak podobało się całe opowiadanie ! ; )
OdpowiedzUsuńSzkoda, że koniec. Ale fajnie to zakończyłaś ; )
bardzo piękny epilog! cieszę się, że wszystko zakończyło się dobrze. Rita i Fernando zasługiwali na takie życie. przepiękny blog! :D
OdpowiedzUsuńWspanialy epilog. Bardzo lubilam to opowiadanie. Szkoda ze to juz koniec. Ale zaraz zabieram sie za czytanie tego kolejnego :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całe :) Opowiadanie przyjemne, ale przyznać trzeba, że jest parę rzeczy do poprawki. Zbyt często powtarzałaś niektóre wyrazy i wyrażenia (no. wypuścił powietrze). Nie chcę się tu wymądrzać po prostu myślę, że trochę krytyki pozytywnie wpłynie na twoje przyszłe opowiadania : ) Powodzenia z pisaniem!
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta historia. Cieszę się, że wszystko dobrze i szczęśliwie się zakończyło. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNando w tym opowiadaniu był taki cudowny *.*
OdpowiedzUsuń